Złe rzeczy przytrafiają się każdemu. Złym ludziom i dobrym ludziom.To wiemy wszyscy.
A co gdyby nie dzielić ludzi na dobrych i złych oraz tych rzeczy na dobre i złe?
Moja mama zawsze mówiła wszystko to doświadczenie. Mój tata pytał czego się emocjonujesz? Walczyli ze mną kiedy używałam słowa nienawidzę. Długo nie mogłam zrozumieć dlaczego – widocznie musiało upłynąć trochę lat zanim wreszcie poznałam jego moc.
Jestem szczęśliwa? Teraz.
Od czego zależą słowa jestem szczęśliwy/a czy jestem nieszczęśliwy/a? Skąd wiemy, że właśnie tacy jesteśmy?
Czy to nie jest tak, że wystarczy sobie założyć i zadecydować o tym jak będziemy reagować na każdy dzień, wydarzenia i sytuację…
Zarówno w medytacji jak i w pracy z aktorami metodą Judith Weston istnieje pojęcie tu i teraz. Owo teraz jest przeżywaniem każdej sekundy bez porównywania jej do tych które minęły czy do naszych oczekiwań względem tych które przyjdą. Tak jak dla aktora, który jest w roli – tu i teraz to całkowite zanurzenie i zapomnienie się. Smakowanie, wąchanie, dotykanie i patrzenie bez obawy o ocenę obserwującego go reżysera.
Nie można być nieszczęśliwym jeśli jest się w TERAZ. Jeżeli w to wątpicie, to następnym razem kiedy poczujecie się nieszczęśliwi przyjrzyjcie się swojemu nieszczęściu uważnie. Zapewne jest to uczucie powiązane z czymś, co zdarzyło się w przeszłości, albo z czymś czego się obawiacie się w przyszłości. A może łączy się z obawą jak jesteśmy postrzegani w oczach innych, z obawą czy podołamy ich oczekiwaniom…
Wydaje mi się, że największe poczucie nieszczęścia wynika z naszych porównań z przeszłością albo ze strachu nad przyszłością.
Mam wybór.
Okej – ucieka nam pociąg, co z tym zrobimy? Wbrew pozorom naprawdę każdy z nas ma wybór jak będzie się czuł w tej sytuacji. Nie można jej zmienić, to prawda. Nie cofniemy czasu, nie wyczarujemy kolejnego, ale to od nas zależy jak odczujemy całość na własnej skórze.
Podpowiem – możecie nienawidzić siebie za spóźnialstwo, zrzucić winę na cały świat, wyżyć się na pobliskim drzewie, usiąść i zacząć płakać. Możecie tej sytuacji nie uznawać, zignorować ją, wyprzeć się jej albo – odpuścić, polubić i zaakceptować.
Oczywiście – powiecie – jak się nie wkurzyć i jak pokochać złe losowe wypadki?
Nikt nie powiedział, że jest to najprostsza rzecz. Ale tak naprawdę – w gruncie rzeczy czy świat kończy się na tym pociągu?
Tłumienie
W medytacji istnieje również określenie stłumień. Są to ogniska stresu, które tworzą się wskutek konfliktu w umyśle. Konflikt powstaje wtedy kiedy staramy się uniknąć tak zwanych przeżyć traumatycznych i nieprzyjemnych ponieważ postrzegamy je jako złe, bolesne, nieprzyjemne i niepożądane. Same tłumienie to proces – postanowienie aby postrzegać coś jako negatywne. Znacie to?
Mówi się, że większość chorób, które nas dotykają pojawia się w głowie. Nie tylko chorób – niespodziewanie przybieracie na wadze chociaż nie zmieniliście swojej diety? A jak z waszym poczuciem własnej wartości? Ten prosty przykład znam ze swojego życia – jeśli tylko zaczynam w siebie wątpić (przeważnie na skutek tego, że nie akceptuję krytyki albo tego co mnie spotyka) to natychmiast mogę iść i kupić sobie spodnie o rozmiar większe.
Nieprzyjemne sytuacje są jak wzorce energii. Jeśli ich nie wyrazimy lub jeśli sobie z nimi odpowiednio nie poradzimy, umiejscawiają się w mięśniach w postaci blokad energetycznych i objawiają się jako stres, napięcie albo w końcu – jako choroba.
Jak więc żyć?
Przyjmować ze świadomością.
Kiedyś usłyszałam, że na nasze błędy powinniśmy patrzeć jak matka na swoje dwuletnie dziecko które chcąc napić się soku z kubka wylało cały na nową koszulkę. Stąd moje podejście – błędy są super.
Podobnie może być z każdym wydarzeniem. Jeśli przestaniemy je dzielić na negatywne i pozytywne i pokochamy je każde? Akceptujmy, oddychajmy i odpuszczajmy.
Mam wszystko czego potrzebuję, aby cieszyć się, że tu jestem.
W każdym człowieku jest cudowność, moc i energia miłości, które kryją się tuż pod powierzchnią, czekając na wydobycie i uwolnienie, aby ukazać nam naszą własną wspaniałość. Jeśli przestaniemy tłumić tę moc spięciem, warczeniem i złością może okazać się, że mamy w sobie jeszcze większe pokłady siły życiowej niż nam się wcześniej wydawało.
Może wystarczy przestać źle osądzać, może wystarczy przestać szerzyć czarnowidztwo i dziękować nawet za porażki. Nie jest to najłatwiejsze, ale bardzo odświeżające i skuteczne.
W końcu znacznie łatwiej jest kochać niż nienawidzić.